Nie można zaprzeczyć, że jako szczupły atrakcyjny chudzielec jestem uprzywilejowana przez społeczeństwo. Zawsze do pewnego stopnia zdawałam sobie z tego sprawę, ale nigdy tak naprawdę nie rozumiałam, jak trudne może być życie ludzi, którzy nie posiadają wyglądu ani typu ciała, idealizowanego w naszej kulturze. Dlatego niedawno postanowiłam spędzić dzień w przebraniu grubasa, aby zrozumieć, jak to jest być Twoją starą.
Możesz pomyśleć, że próbuje oszukać samą siebie i wszystkich dookoła, ale pamiętaj że celem mojego eksperymentu jest poszerzenie horyzontów i nabycie empatii dla osób mniej uprzywilejowanych przez życie. Chciałam poczuć to, co czuje Twoja stara, kiedy wchodzi na wagę i widzi swój numer telefonu. Chciałam doświadczyć tego samego zażenowania, którego doświadcza, gdy musi prasować ubrania na autostradzie lub malować paznokcie u lakiernika. Nosząc strój grubasa nosiłam piętno, które każdego dnia obciąża Twoją mamę. Szybko przekonałam się, że nie jest to łatwe zadanie.
Od razu po przywdzianiu mojego kostiumu grubasa, stało się jasne, że życie Twojej starej jest o wiele trudniejsze, niż mogłam sobie wyobrazić. Nie możesz usiąść bez uprzedniego sprawdzenia, czy przypadkiem nie skrzywdzisz niewinnych osób. Nie możesz przewrócić się w łóżku bez przekroczenia trzech stref czasowych i podstemplowania paszportu. Nie możesz nawet zrobić sobie zdjęcia bez wynajęcia satelity. Drobne, przyziemne zadania i czynności nagle stają się ogromnym wyzwaniem, a jednak dla Twojej starej to tylko codzienna rzeczywistość.
Chciałam poczuć to, co czuje Twoja stara, kiedy wchodzi na wagę i widzi swój numer telefonu.
Sprawy stały się jeszcze trudniejsze, gdy wyszłam z domu. Chodzenie w butach Twojej mamy to znacznie więcej niż tylko niszczenie asfaltu i infrastruktury wartej miliony złotych. Oznacza to, że himalaiści nieustannie próbują organizować na tobie wycieczki wspinaczkowe. Oznacza to wejście do restauracji i zobaczenie tabliczki z napisem „MAKSYMALNIE 100 OSÓB LUB TWOJA STARA”. Oznacza to że każde wyjście z domu, wiąże się z możliwością wywołania katastrofy w ruchu lądowym lub powietrznym.
Już po kilku minutach na zewnątrz, desperacko chciałam zdjąć moje grube wdzianko i wrócić do normalnego życia. Miażdżąca była myśl, że Twoja stara nie ma takiej możliwości, że 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, 365 dni w roku, nie ma innego wyjścia, jak przetrwać w świecie, w którym food trucki podążają za nią jak małe kaczki. Chociaż mogłabym szczęśliwie wrócić do mojego uprzywilejowanego życia, Twoja stara musiałaby nadal jeździć nad morze, aby się wykąpać i nadal orbitowałyby wkoło niej różne małe przedmioty. To jest niesprawiedliwe.
W końcu kogo obchodzi, że musi płacić podatki w 3 krajach naraz? Kogo obchodzi, że do jej zupy dołączają kamizelkę ratunkową? Jest człowiekiem, tak jak wszyscy, niezależnie od tego, że jak szukasz jej imienia na Wikipedii, to zostaniesz przekierowany do „Listy największych obiektów w Układzie Słonecznym”.
Poczucie, przez co przechodzi twoja stara i doświadczenie okrutnego osądu nieznajomych, naukowców i rzeczoznawców bydła, z którymi codziennie ma styczność, było doświadczeniem niesamowicie otwierającym oczy. Wywarło to na mnie tak wielkie wrażenie, jak Twoja stara wywiera na skali Richtera kiedy się poruszy, i uświadomiło mi, to że wszyscy - tak samo ludzie chudzi, jak i mieszkające na lądzie super-ssaki - zasługują na szczęście i szacunek.